Według założeń uczniów klas szóstych, 19. września miał być pięknym, słonecznym dniem, gdyż wybieraliśmy się na pieszą wycieczkę i ognisko.
Cóż, aura bywa nieprzewidywalna i zaskakująca. Poranek był mglisty, a chmury opadły nisko i zwiastowały rychły deszcz. Nie traciliśmy jednak nadziei i wraz z naszymi opiekunkami (p. A Bernecką, A. Chmurą i J Staśko), wyruszyliśmy sprzed budynku szkoły w obranym kierunku.
Trasa przebiegała ulicami Szkolną i Centralną. Przez Suchą Górę dotarliśmy do Sułkowic. Lekka bryza i pierwsze nieśmiałe krople deszczu, nie odstraszyły nas – przeciwnie – utwierdziły w przekonaniu, że będzie to wycieczka pełna niesamowitych wrażeń.
Pierwszą napotkaną przez nas atrakcją, była oswojona świnka rasy wietnamskiej, która stanęła nam na drodze. Początkowo jej widok wzbudził nasz głęboki niepokój, jednakże właścicielka, która pojawiła się zaraz tuż obok niej, zapewniła nas, że Danka, (bo tak miała na imię), to przyjaźnie nastawione do ludzi zwierzę i stanowi naturalny element krajobrazu. Zachęceni do bliższego podejścia już bez obaw robiliśmy jej fotki oraz przyglądaliśmy się, jak z apetytem pałaszuje z rąk swojej pani wafel andruta.
Następnie udaliśmy się w dalszą drogę, zapoznając się z historią zakładu przemysłowego „Kuźnia”, obok którego przechodziliśmy Kiedy dotarliśmy do centrum miasta, zatrzymaliśmy się przed pomnikiem usytuowanym vis a vis Urzędu Gminy, a upamiętniającym Ofiary Pacyfikacji Sułkowic. Jedna z naszych koleżanek odczytała nazwiska zamordowanych przez hitlerowców w bestialski sposób sułkowian. Dowiedzieliśmy się także, gdzie znajduje się budynek Miejskiej Biblioteki Publicznej oraz Izba Tradycji.
Do celu naszej wędrówki było już blisko. Ruszyliśmy więc dziarskim krokiem, gdyż deszcz zaczynał mocniej padać. Po drodze mijaliśmy kolejno: kościół parafialny, cmentarz, szkołę podstawową oraz komunalne wysypisko śmieci.
Do lasu na „Ptasznicy”, dotarliśmy po około 2 godzinach marszu. Znaleźliśmy bezpieczną polanę pośród drzew i rozpaliliśmy ognisko. Kiełbasa upieczona na patyku smakowała wybornie, podobnie jak ziemniaki. Niektórzy z nas preferowali też pieczone jabłka, chleb, a nawet tzw. „pianki”. Dziewczęta z klasy VI b przygotowały quizy na temat znajomości naszej Gminy, w których chętnie braliśmy udział. Zabawy ruchowe: gra w piłkę siatkową i nożną, badmintona aktywizowały wszystkich uczniów, integrowały obydwa zespoły klasowe oraz wprawiały w iście szampański nastrój. Nawet nikt nie zauważył, że deszcz całkowicie przestał padać.
Każdy z nas znalazł swój własny sposób na atrakcyjne spędzanie czasu na łonie natury. Jedni szukali grzybów - niestety bezskutecznie, inni robili tzw. domki na drzewach, a jeszcze inni urządzali zawody w biegach oraz rzucaniu na odległość znalezionymi w lesie jabłkami.
Niestety czas zabawy dobiegł końca. Panie zarządziły zorganizowanie zbiórki i uprzątnięcie terenu. Około godz. 13.30 wyruszyliśmy w drogę powrotną. Początkowo szliśmy polnymi ścieżkami podziwiając naturalny drzewostan, runo leśne. Następnie weszliśmy na drogę asfaltową, którą dotarliśmy do Delikatesów Centrum, w których opiekunki pozwoliły nam zakupić coś do picia. Stąd droga wiodła już bezpiecznym chodnikiem prosto do Rudnika. Na miejsce docelowe dotarliśmy zgodnie z planem około godz. 15.00.
Pomimo ogromnego zmęczenia, byliśmy bardzo zadowoleni, że tereny, które pozornie znamy, odkryły przed nami tak wiele tajemnic. Kolejny raz okazało się, że wycieczki nie tylko sprawiają wielką frajdę, ale także uczą.
Julia Chmura kl. VIa