Dnia 18 maja 2011r. pojechaliśmy na wycieczkę szkolną do Krynicy - Zdroju. Zbiórka odbyła się przed szkołą o godz. 7.40. Potem wraz z wychowawczyniami p. Anną Chmurą i p. Agatą Bernecką oraz opiekunkami p. Józefą Staśko i p. Ewą Maliną zeszliśmy pod sklep spożywczy i oczekiwaliśmy na przyjazd autokaru.
O godz. 8.15 wyjechaliśmy w pełnym składzie do Krynicy. Podróż upływała w bardzo miłej atmosferze. Pan przewodnik interesująco opowiadał o paśmie Beskidu Wyspowego i Gorców. Mijaliśmy kolejne miejscowości m.in. Mszanę Dolną, Lubomierz, Szczawę. Dotarliśmy do obszaru Kotliny Sądeckiej. Stary Sącz szczególnie zachwycił nas urokliwym ryneczkiem wykładanym tzw. „kocimi łbami”, ze stojącą pośrodku zabytkową studnią, klasztorem sióstr Klarysek i oddalonym nieco od drogi pięknym ołtarzem wybudowanym specjalnie z okazji kanonizacji św. Kingi, którą poprowadził błogosławiony już, nasz były papież Jan Paweł II. Od przewodnika, pana Piotra Kowalewskiego, dowiedzieliśmy się, że w mieście tym urodził się ks. Józef Tischner autor m. in. “Historii filozofii po góralsku“. Następnie jadąc wzdłuż rzek Poprad i Dunajec dotarliśmy do Nowego Sącza, skąd trasa wiodła już prosto do Krynicy, która była celem naszej podróży. Po drodze mijaliśmy kapliczki łemkowskie i poznaliśmy historię tej wschodniosłowiańskiej grupy etnicznej, która niegdyś zamieszkiwała tereny Beskidu Sądeckiego.
Miasto zadziwiło nas piękną architekturą i urbanizacją, typową dla miejscowości uzdrowiskowych, z ogromną ilością pensjonatów, hoteli, klombów i rabatek kwiatowych, deptaków, fontann, a miłe wrażenie zrobił stojący tuż przy wjeździe do centrum pomnik dostojnego Jana Kiepury, wielkiego śpiewaka operowego, który rozsławiając to miasto w świecie, stał się jego legendą i wizytówką.
Pierwszym punktem naszej wycieczki była Jaworzyna Krynicka. Góra (1114 m n. p. m.), jawiła się nam jako piękna i wyniosła, ale prawdziwe emocje wzbudziła kolejka gondolowa, którą wyjeżdżaliśmy na szczyt. Tylko nieliczni spośród nas nie odczuwali napięcia, a nawet lęku związanego z pokonaniem trasy, dla większości był to pierwszy w życiu wyjazd tego typu kolejką. Jednak z niecierpliwością czekaliśmy na pojawienie się wagoników. Na szczycie śmiechu było co niemiara. Każdy opowiadał w jaki sposób radził sobie ze stresem: jedni krzyczeli, drudzy modlili się, a jeszcze inni z trwogą, wciśnięci w twarde siedzenia gondoli, spoglądali w przepaście, które mijaliśmy w drodze na szczyt.
Dzięki wyśmienitej pogodzie podziwialiśmy piękno Beskidu Sądeckiego, o którym przewodnik opowiadał bardzo szczegółowo zapoznając nas z nazwą każdego wzniesienia rozpościerającego się przed nami. Mieliśmy także wielkie szczęście dostrzec w oddali pasmo wysokich Tatr, znajdujących się po stronie słowackiej. Następnie schodząc w dół zielonym szlakiem, dotarliśmy do schroniska PTTK, gdzie posililiśmy się i po chwili odpoczynku poszliśmy w stronę Muzeum Turystyki Górskiej, którego założycielem był Edward Moskała. Tam mogliśmy się wpisać się do pamiątkowej księgi i zobaczyć wpis samego Jana Kiepury. Podziwiając piękno otaczającej nas przyrody i słuchając opowiadań naszego przewodnika, dotarliśmy do „Diabelskiego Kamienia”. Głaz, który napotkaliśmy po drodze, przypominał nie tylko z nazwy, ale także z wyglądu nasz ”rodzimy” pomnik przyrody. Opowiedzieliśmy przewodnikowi legendę związaną z „rudnickim” kamieniem, a on zapoznał nas z podaniem „krynickim”. Okazało się, że mają bardzo wiele wspólnych wątków. Po zrobieniu sobie pamiątkowych fotek, udaliśmy się w dalszą drogę.
Kolejnym punktem naszej wycieczki była willa Romanówka, w której mieści się Muzeum Nikifora. Krynickiego artysty - samouka, zaliczanego do grona najwybitniejszych na świecie malarzy tzw. naiwnych, prymitywistów, a którego talent został doceniony dopiero pod koniec życia i po śmierci. Z dużym zainteresowaniem wysłuchaliśmy informacji związanych z jego twórczością. Obejrzeliśmy obrazy i cenne szkice. Dowiedzieliśmy się, m. in., że Nikifor naprawdę nazywał się Epifaniusz Drowniak i był analfabetą, a swoje prace podpisywał odwzorowując litery. Podziwialiśmy piękno Starego i Nowego Domu Zdrojowego wsłuchując się w historie związane z ich powstaniem.
Ale to nie koniec atrakcji. Panie zaproponowały wyjazd na Górę Parkową. Ochoczo przystaliśmy na tę propozycję. Wyjazd kolejką linowo – szynową, podobną do tej prowadzącej na Gubałówkę w Zakopanem, bardzo nam się spodobał. Na szczycie nie brakowało pamiątek, które skwapliwie zakupiliśmy, pozbywając się z prawdziwą przyjemnością gotówki, ciążącej nam w portfelach. Tam także po raz kolejny zachwyt nasz wzbudziła panorama Beskidu Krynickiego.
Ostatnim punktem wycieczki była Główna Pijalnia Zdrojowa. „Słotwinka”, jedna z wód leczniczych, smakowała tylko nielicznym. Nasi opiekunowie skosztowali także ohydnie pachnącego „Zubra”. Na szczęście przewodnik nie pozwolił nam go próbować, gdyż nie jest zalecany dla dzieci. I całe szczęście, bo sam zapach wody, pomimo, że ma właściwości lecznicze, skutecznie nas odstraszał.
I tak powoli dobiegała końca nasza wycieczka do Krynicy. Niezbyt chętnie wracaliśmy do domów. Niestety godziny płynęły nieubłaganie i nadszedł czas pożegnań. Do Rudnika dojechaliśmy około godz. 20.00. Zmęczeni, ale szczęśliwi i pełni niezapomnianych wrażeń, bezpiecznie dotarliśmy do domów. Uważamy, że wycieczka była bardzo udana. Mamy nadzieję, że ponowimy nasz wyjazd w góry, być może na dwa lub trzy dni, ale już niestety w przyszłym roku!
Uczniowie klas V